poniedziałek, 21 listopada 2011

~ opowiadanie 3 ~

***
JAK WRÓBELEK ELEMELEK BYŁ PROSZONY NA WESELE /H.Łochocka/

Do wróbelka Elemelka przyszła kartka raz niewielka:


W tę niedzielę na wesele proszę.
Będzie gości wiele,
tańce, śpiew, jedzenie, picie.
Więc prosimy o przybycie
punktualnie o dwunastej:
pierwszy lasek tuż za miastem,
siódma sosna, druga dziupla.
Z poważaniem
Hupla- Hupla
Trzepnał skrzydłem Elemelek.
- Toż to sowie jest wesele! Pani sowa, jak się zdaje, za mąż córkę już wydaje. Pewnie będą gości tłumy. Trzeba chyba łapy umyć?...
   Już od rana więc w niedzielę mył się pięknie Elemelek. Chce czy nie chce, trudno- musi. Wziął od wujka kapelusik i krawacik niby maczek, a od babci ciemny fraczek, który bardzo go wyszczupli – i do dziupli Hupli – Hupli spieszy.
Droga niezbyt długa: siódma sosna, dziupla druga. 
Mała sówka, panna młoda, wdzięcznie prosi: 
- Jest tu woda z rannej rosy i miód pszczeli, i potrawka w sosie trzmielim.
   Z drugiej strony narzeczony niesie placek upieczony z much, komarów i szerszeni - a pięknie się przyrumienił! Są tam szyszki i okruszki, w galarecie musze nóżki, jagodowy jest kisielek i przysmaków innych wiele.
   Niedaleko Elemelka stoi słodki sok w butelkach. Gości wiele: z tym przepije, z tym zaśpiewa: "niech nam żyje!", z tym kisielku podje troszkę, z tym przełamie się pierożkiem, z tamtym zje komarze sadło... Oj, podjadło się podjadło!
   A tu śpiewy i muzyka: ktoś tam ćwierka, ktoś tam bzyka, ktoś wyciąga piękne trele...
- Tańczmy! - woła Elemelek.
   Tańczy sowa z wiewióreczką – raz w kółeczko, raz w kółeczko! Tańczy sówka z narzeczonym – z lewej strony, z prawej strony! Chce też tańczyć Elemelek, lecz – cóż tu ukrywać wiele – z przejedzenia , z popijania brzuszek ciąży my jak bania. Ciążą skrzydła, boli głowa. Co też na to powie sowa? Pot oblewa nieboraczka.
- Ani nawet dopiąć fraczka! Bo też mi się , przyznać muszę, niby balon wydął brzuszek...
   Taki taniec – ciężka praca. Skoczy – to się w net przewraca. Ruszy w lewo – oj, nie może! Ruszy w prawo – jeszcze gorzej! Nóg rozróżnić niepodobna, każda pęta się z osobna. Która prawa? Która lewa? Aż na ziemię zleciał z drzewa.
   Goście biorą się pod boki.
- Hi- hi-hi! Cóż to za skoki? Spójrzcie tylko, przyjaciele, jak dziś tańczy Elemelek! Czy to tancerz, czy niezgraba? Czy to wróbel, czy to żaba? Zasapany , ciężki, zgrzany – toż to ptaszek ołowiany!
   Żartów, uwag, kpin niemało wróbelkowi się dostało. Że w jedzeniu przebrał miarę, słuszną za to poniósł karę. Więc przeprosił Huplę – Huplę i opóścił sowią dziuplę.
- Gdy w gościnę na wesele pójdę – będę jadł niewiele. Bo to tylko łakomczuszki opychają sobie brzuszki. Popłknę ziarna dwa niewielkie, miodu łyknę też kropelkę, no, najwyżej ze dwie muchy spałaszuję w cieście kruchym...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz